Zaplątana w ciepły koc Otwieram oczy. Wolno zgarniam z powiek sen, Rozsuwam włosy. Jaskrawość dnia razi wzrok. Prześwietla lepkie szklanki. Teraz nawet zrobić krok Oznacza podjąć walkę.
Najbezpieczniej jest w półśnie jak w półoddechu, W półoddechu. Jeszcze wtedy tak i nie, jeszcze daleko, Jeszcze daleko. Najbezpieczniej mylić brzask z nadmiarem cienia, Z nadmiarem cienia. Wmawiać sobie, że to nic, nic się nie zmienia.
Biel szlafroka, krzesła brąz Horyzont blisko. Jak codziennie łóżko- stół, Ciasno patrzę w przyszłość. A jeśli na kubka dno Spłynie kawy kropla… Możesz wtedy pomóc mi Otworzyć okna.
Tymczasem… Najbezpieczniej jest w półśnie jak w półoddechu, W półoddechu. Jeszcze wtedy tak i nie, jeszcze daleko, Jeszcze daleko. Najbezpieczniej mylić brzask z nadmiarem cienia, Z nadmiarem cienia. Wmawiać sobie, że to nic, nic się nie zmienia. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|