Mam dość poczucia winy, chce być sobą Nie mam siły ciągle myśleć o innych I wzroku jednej z planet gdzieś wysoko Panie pozwól mi odzyskać wiarę w swoją wyjątkowość Bo lecę jak liść, żywioł zna cel Byle jak, byle gdzie, byle żyć jednym tchem Lęk, ogarniający smutek Brzemię szybkiego życia o nim zapomnieć w minutę Noce z Belzebubem, dzień przynosi ulgę Czuję rękę pana chociaż marny ze mnie uczeń Noce są tak grube jakby to malował Rubens Ale jesteś panem życia póki jeszcze kontrolujesz Raz już mogłem umrzeć, nie czuję w tym przypadku Jestem człowiekiem pióra, ekscentrykiem po szczeniaczku A dziś chciałbyś to zignorować Ale nie przekreślisz ludzi, którzy znają moje słowa
Moje myśli są wolne, moje sny intensywne, Nawet jak żyję skromnie, moje serce jest czyste Moje usta nie kłamią, moja duma jest wieczna Moje słowa są prawdą, moja wolność - rzecz święta /x2
Mam dość dość dość poczucia winy Mój wzrok wzrok wzrok gdzieś wysoko Choć wciąż chcą bym robił to co inni Nie pójdę razem z nimi, bo mam własny trop /x2
Mam własny trop, nie jestem filantropem Zaprzepaszczę go to będę zdychał w błocie Każda chwila złotem, cisza krąży w wodzie Temu pływam z prądem, życia dożywocie Choć u pokus wiodę lotem swoim mogę pokazać tym Że nawet nie mając nic, możesz wciąż drapać szczyt Możesz coś dawać i odpowiadać na pytania tych Którym potrzebna wiara co jest drogowskazami Wolność ma skrapla sny w stronę ziemi #stalagmit Zakaz mam latania dziś, zdobywam księżyc #Gagarin Saddam, lecę szybciej od światła w stronę domu Bez wysiłków i starania, po mojej drodze bez demonów W towarzystwie światła, które rozumie mnie i wybacza Czuję ten zapach jak niemowlę, które tuli tata Rozumie emocje, mimo, że nie mówi, umie płakać Najpierw są słowa wolne, potem empatia i telepatia Nie chce zamykać koła i za zło złem płacić, Bo miłość do wroga to najlepszy sprzeciw wobec zła Jesteśmy wolni by grać symfonię dobrych fal Tworzymy harmonię miłości, fałsz to akordy zła
Mam dość dość dość poczucia winy Mój wzrok wzrok wzrok gdzieś wysoko Choć wciąż chcą bym robił to co inni Nie pójdę razem z nimi, bo mam własny trop /x2
Numerowani jak bydło żyjemy w świecie W którym masz NIP i pesel by mogli zajrzeć ci w kieszeń Chciałbym jak ptak odlecieć i nasrać na wszystko z góry Bo chociaż nie gardzę chlebem to pieprzę same okruchy Nie doszukuj się skruchy w chłodnych spojrzeniach Tu gdzie wyrzuty sumienia są warte tyle co mela Nie podążam za tłumem, wiesz to nie dla mnie I mamy inną naturę, choć człowiek to zwierze stadne Każdy dzień jak sampel, zapętlony wycięty Pierdolę aranżację i skupiam się na treści Muzyka jest jak zwierzchnik moich uczuć i wiary W to, że nie będę kolejnym wchłoniętym przez kapitalizm Metody, sterowani ci co chcieli sterować Spróbuj mi dać popalić to mogę cię za hipować To nie jest twoja sprawa, którą drogą podążam Nie jesteś moją matką, nie przypominasz mi ojca
Mam dość dość dość poczucia winy Mój wzrok wzrok wzrok gdzieś wysoko Choć wciąż chcą bym robił to co inni Nie pójdę razem z nimi, bo mam własny trop /x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.