Nie wiem, czego nienawidzę bardziej – czy tego miejsca czy ciebie Nie umiem myśleć już o tym, zastanawiać się czemu nie wiem Nie umiem słuchać dłużej, patrzeć głębiej, widzieć więcej Mała, proszę opuść te ręce; ja nie mam więcej sił Ty rozumiesz ten syf, rozumiesz cokolwiek z tych wszystkich dni? Bezsens. Mówiłem zawsze, że tego nie chcę Już nie wiem czy cię kocham, czy tylko pieprzę I nie wiem czy cię mam czy tylko tu jesteś I czy te parę metrów to nasze miejsce Już nie potrafię częściej odpuszczać dni Przecież nie odda nam nikt żadnego z nich I znowu wychodzę pić Jak każdy z tych gości, z którymi mogłabyś teraz być A ty nie piszesz nic, światła gasną I nie chcesz stąd iść, choć robi się jasno już My niczym kurz na werblach Podrywa nas uderzenie, energia jak w bicie Wiesz, coraz ciężej przestać Mamy 4 wesela i pogrzeb… co weekend
Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz) Podjęliśmy razem wiele prób Umarliśmy tyle razy już (Możemy dumać tylko czemu) Wciąż nam zależy Tutaj nigdy nie brakuje słów Jesteś nożem – rozgrzebujesz brzuch
Nie wiem czego nienawidzę mocniej - czy tego miasta czy siebie? Nie umiem myśleć już o tym, chcę tu tylko posiedzieć Daj mi miejsce przy oknie Wiesz, może być obok tamtych dwóch Znowu wyszło odwrotnie – mieliśmy razem być tu I porywa mnie nurt Pochłania mnie ocean świateł i gówien Mieliśmy wszystko dzielić na pół ten zwyczajny sukces i niezwykły ból I nie dotarłbym tu, gdybym nie szedł z tobą A paradoksalnie nie chcę mieć cię obok Wolę smak wódy i taniej szminki I fakt że nie wie o mnie nic oprócz singli I nie wiem czy ty też o mnie myślisz, nawet gdy mówi mi żebyśmy już wyszli I że mogę zrobić z nią co tylko chcę Bo zawsze chciała mieć kogoś jak mnie Ja jej nigdy, to miasto znowu nas krzywdzi Bardziej niż ty – wiem to zbyt dobrze. Jak zawsze wrócę, choć zawsze wstyd mi Nasze 4 wesela i pogrzeb
Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz) Podjęliśmy razem wiele prób Umarliśmy tyle razy już (Możemy dumać tylko czemu) Wciąż nam zależy Tutaj nigdy nie brakuje słów Jesteś nożem – rozgrzebujesz brzuch
Proszę nie patrz tak na mnie, ale Wiem, że znikam gdzieś w noc i dzień Myślę, że chyba nic się nie stało Przecież jesteś moją supergirl Pytasz kolejny raz o gwarancję Znów w nocy szum lodówki zagłuszał twój płacz Czuje ból, czuje strach Tracę cię, a krzyczę, że chcę zostać sam Ten przelotny romans zmienił się za szybko w prawdziwy związek Choć wątpię, wiesz, ze takich jak my leczy Monar Bo to zabija nas, a chcemy więcej i mocniej A ty znów pytasz o nie, gdy wracamy do ciebie Boisz się o koniec, pytasz o ten jeden grzech Ale z drugiej strony to nie chcesz wiedzieć, nie Ból nie znika tak szybko jak gniew To tylko kolejny problem Uczucia nie zawsze idą w parze z rozsądkiem Choć czasem myślę, że właśnie to nam daje oddech Co tydzień cztery wesela i pogrzeb
Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz) Podjęliśmy razem wiele prób Umarliśmy tyle razy już (Możemy dumać tylko czemu) Wciąż nam zależy Tutaj nigdy nie brakuje słów Jesteś nożem – rozgrzebujesz brzuchTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.