Miała w sadzie strój bogaty, Malowany w różne światy, Że gdy się w im zapodziała, Nie wędrując - wędrowała,, Strój koloru murawego, A odcienia złocistego - Murawego - dla murawy, Złocistego - dla zabawy.
Zbiegło się na te dziwy aż stu płanetników, Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków.
Podawali ją sobie z rąk do rąk, jak czarę: >>Pójmy duszę tym miodem, co ma oczy kare!Słodko wargą potłoczyć taki krzew różany!Dziej się w tobie to samo, co i w nas się dzieje.Nikt tak słodko nie zginął, jak ja teraz ginę!Jakiż wicher warkocze w świat ci rozwieruszył?Ach, to strzelec - postrzelec w polu mnie ogłuszył!Co za dreszcz twoim ciałem tak żarliwie miota?Śniła mi się w śródlesiu burza i pieszczota!Ty musisz dla mnie polec na śmierci wezgłowiu, A ja muszę dla ciebie trwać na pogotowiu!
Ty pójdziesz tą doliną, gdzie ustaje łkanie, A ja pójdę tą górą na twoje spotkanie.
Ty opatrzysz me rany, ja twych pieszczot ciernie, I będziem odtąd w siebie wierzyli bezmiernie!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.