Zawsze twierdziłem że los to zły kawał Że po co ryba jeżeli jest kawior Że z wszystkich stylów ostanie się gotyk Bo stercząc nie naraża na kłujący dotyk Siedzę przy oknie glony za nim mokną Kochałem ludzi niewielu lecz mocno
Sądziłem że od lasu większe jest polano Że po co całe dziewczę jeśli jest kolano Że zaprószone pyłem z podkopów historii Oko Rosji odpocznie na cyplach Estonii Siedzę przy oknie umyłem naczynia Szczęście już się skończyło nic się nie zaczyna
Sądziłem że w żarówce widać męki płócien Że akt miłosny winien stworzyć własną mowę Że wbrew Euklidesowi gdy coś zwężę w stożek Nie tyle z tego zero ile chronos stworzę Siedzę przy oknie wspominam dni młode To się uśmiechnę to znów splunę na podłogę
Pisałem że liść każdy to pączka zniszczenie Że w niewłaściwą glebę upadłszy nasienie Nie puszcza pędów toteż łąka czy polana Świadczy że się przyrodzie zdarzył grzech Onana Siedzę przy oknie zaciskając wargi Cień mój towarzysz na ścianie się garbi
Pieśni mojej motywu brakowało Ale nie na chór jest pisana nie dziwię się wcale Że mi w nagrodę za takie podarki Nikt swoich nóżek nie kładzie na barki Siedzę przy oknie morze stary raptus Grzmi za storami i za świstem wiatru
Znając nasze dość niskogatunkowe czasy Przybijam dumny stempel towar drugiej klasy Na swe najlepsze myśli i niech jutro młode Przyjmie te doświadczenia z walk o każdy oddech Siedzę w ciemności i nie gorsza pewno Ciemność w pokoju niż ciemność na zewnątrzTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.