Bywał tu niegdyś jeszcze nie w bryczesach, palcie flauszowym , czesał się pod górę Później bywalców kawiarni wyczesał aresztem i tak wykończył kulturę, mszcząc się jak gdyby (nie na tych denatach, lecz na Epoce) za pustki w kieszeniach, nudę, złą kawę i upokorzenia, jakich doznawał, gdy przegrywał w skata.
Epoka jakoś przełknęła tę zemstę. Dzisiaj tu pełno, śmiech, krzeseł szuranie, muzyka z płyt. Lecz nim się zajmie miejsce, coś korci, by się obejrzeć przez ramię. Wszystko plastikiem i niklem pokryto, ciastka smakują bromkiem sodu. Ale czasami, tuż przed zamknięciem lokalu, wstąpi z teatru on sam – incognito.
Gdy wchodzi, wszyscy już na baczność stoją. Jedni – służbowo, a drudzy – ze szczęścia. On krótkim ruchem dłoni od napięstka daje znak, że im nie chce psuć nastroju. Popija lepszą, niż przed laty, kawę i, zagłębiony w fotel, je rogalik, który tak smaczny jest, że martwym nawet byłby smakował, gdyby zmartwychwstali.
Bywał tu niegdyś ...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.