Nad urwiskiem nad przepaścią śnieżną zamieć przeganiając, Na złamanie karku gnam, nahajką konie poganiając. Już brakuje mi powietrza, wiatr i mgłę łapczywie piję I z zachwytem dzikim wołam: nie przeżyję, nie przeżyję...
Trochę wolniej, wolniej konie, dokąd rwiecie cwałem? Co tam wam czarne wodze i bat? Takie mam konie narowiste jakie sam wybrałem. Życia mi trochę żal, pieśni żal, co za świat.
Koniom woda i sól. Pieśniom miłość i ból. Ile czasu los da, Może dzień, może dwa...
Mogę zginąć, wicher zmiecie mnie z otwartej życia dłoni, Kiedy sanie mnie poniosą mroźnym świtem wśród śnieżycy. Każde kopyt uderzenie oszalałych w biegu koni Jednak zbliża mnie do celu, do ostatniej już granicy...
Ja zdążyłem, bo do Boga każdy kiedyś zdąży w gości. Czemu chór anielski ochrypł, czy z zazdrości czy z miłości? Czy to dzwonek ciągle dzwoni aż zanosi się od łkania, Czy to ja daremnie wołam, własny los ścigając w saniach...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.