Kochana, wyszedłem dziś z domu wieczorem na plażę Odetchnąć świeżym powiewem oceanu W parterze zachód dopalał się chińskim wachlarzem, A chmura się kłębiła jak wieko fortepianu.
Przed ćwierćwieczem zajadałaś daktyle i szaszłyki, Rysowałaś tuszem, czasami śpiewałaś, Byłaś ze mną, ale odeszłaś z inżynierem chemikiem I sądząc z listów koszmarnie zgłupiałaś.
Teraz można Cię spotkać w metropolii i w powiecie, Na pogrzebach przyjaciół odchodzących masowo I rad jestem, że są przestrzenie na świecie Bardziej niewiarygodne, niż między mną a Tobą.
Nie zrozum mnie źle - z Twoim głosem, imieniem i ciałem Nic się nie wiąże, nikt ich nie zniszczył, ale By osobę tę jedną zapomnieć potrzebne życie całe, Co najmniej jedno - ja to mam za sobą.
Powiodło Ci się owszem, sądzisz, że oprócz zdjęcia Pozostaniesz bez zmarszczek, młoda z ironią zjadliwą Czas pojmie swe bezprawie w zetknięciu z pamięcią, Palę w ciemnościach i wdycham zgniliznę odpływu.
Kochana, wyszedłem dziś z domu wieczorem na plażę Odetchnąć świeżym powiewem oceanu W parterze zachód dopalał się chińskim wachlarzem, A chmura się kłębiła jak wieko fortepianu.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.