Zapisuję nocne myśli nim sen znów je zabierze Każdy flashback złych decyzji to najlepszy życia mędrzec Wiatr w polu się wlecze, wywiad w toku w pełnej mierze Dziś nie można nic powiedzieć, urażeni żyją w biedzie. Pamiętam kiedy jeździłem tam, marzyłem o tym w swych snach Stare miasto beton płyta wokół pas jezior i las Opuszczone ruiny drogi, romantyczny krajobraz rzędy rozświetlonych mogił, mosty, lasy, mijał czas. Drzewa lśniły płomieniami, wskazywały koronami Niebo głębokie i szlaki, w polach śpiewały ptaki Kiedy uderzały dzwony w niebo wzbijały się wrony Nocą gwiazdy i lampiony stary chodnik oblodzony. Cząstki boskie, mosty polskie, bodźce wpływały na patos Byłem w kropce, jak to dostrzec? Zdecydowali jaki mam los Byłem tym aniołem złym - dla mnie na dnie każda wartość Nie było co szukać przyczyn żeby uznać mą upadłość. Teraz światła w kroplach deszczu rozbijają się na szybie Wiatr z prędkością sześciu węzłów, spadek ciśnień, żółte liście Jest chłodno i wilgotno, w płucach ozon, i jest mgliście Pozbawione liści wiśnie, pozbawione życia - myślę.
ref. Kolejne objawienie stwierdza się z zeznania świadków Towarzyszy ochłodzenie, opad deszczu w tym wypadku Wiatr uderza w drzewa, miewam negowanie faktów Wtem następuje ulewa, niedowiarków zrzucam w przepaść. Kolejne objawienie stwierdza się z zeznania świadków Towarzyszy ochłodzenie, opad deszczu w tym wypadku Wiatr uderza w drzewa, miewam negowanie faktów Wtem następuje ulewa, niedowiarków zrzucam w przepaść.
Mam wybierać czy być sobą albo starać się być lepszym? Po co tylko jedno logo? To po to piszę te teksty To jest coś o czym tak marzę, żeby nie walczyć ze strachem Mam 44 twarze i każda szuka wrażeń. Ciągle słyszę obietnice, jasno kreślą linię nieba błyszczą się jak rakietnice a lecą w dół jak zdechła mewa Tracą czas na czcze gadanie, pustosłowia nienawidzę Takie piękne a tak martwe -słowa grubymi nićmi szyte. Starałem się być koleżeński ale inny klimat miejski W takiej kwestii esemeski jestem zielony, nie niebieski Ile już drażniłem bestii, ile walk to jak film czeski Może tylko jadłem resztki, ja nie Ford, ja Krzemieniecki. Zażalenie z braku zmiany, w oczy ciskają się łzy Gdy los kłujemy młotami, parzą nas w skóry iskry I latami tak czekamy, nie będzie tu zmiany dzisiaj Co piszę między wierszami jest jak manuskrypt Voynicha W innym świecie innym świetle, szum dotyka moich uszu Oddech Słońca grzeje ręce, wiele więcej boskich trudów Tu nie będzie lepiej. Ocena po nagłówku zwierzęce instynkty rządzą, prawie nie mam słów już. Na co wytykać błędy? Z umysłowej biedy raz Nie wyszedł nikt jeszcze tędy - milczenie i zniczy pas Raz za razem idą w las, każdy w jakieś gówno wlazł Konflikt wszystkich klas, Minerau nawijał dla was
ref. Kolejne objawienie stwierdza się z zeznania świadków Towarzyszy ochłodzenie, opad deszczu w tym wypadku Wiatr uderza w drzewa, miewam negowanie faktów Wtem następuje ulewa, niedowiarków zrzucam w przepaść. Kolejne objawienie stwierdza się z zeznania świadków Towarzyszy ochłodzenie, opad deszczu w tym wypadku Wiatr uderza w drzewa, miewam negowanie faktów Wtem następuje ulewa, niedowiarków zrzucam w przepaść.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.