Stary wiarus, trzech synów pragnąc wezwać do czynu, telewizor wyłączył i mówi: „Wyście krzepcy i zdrowi, jedźcie służyć krajowi, a matury niech żaden nie zgubi!
Jeden niechaj na morze, drugi rusza w przestworza, trzeci broni pancernej da serce. Owe trzy specjalności budzą zew namiętności u płci pięknej. Nie powiem nic więcej”.
Wygłosiwszy przestrogę, dał po stówie na drogę, wzięli szmal, autobusów dosiedli. Przeszła jesień i zima, a żadnego z nich nie ma. Wiarus myślał, że młodzi go zwiedli.
Nagle wiosną ćwiczenia i spod nieba na ziemię rój śmigłowców jak ważki po burzy. „Witaj, synu! Daj pyska! Niech lotnika uściskam!”. „Nie, mój ojcze, my zwykli piechurzy”.
Na amfibiach jak ryba wojsko rzekę przepływa, niesie tarczę kroplistą ze złota. „Witaj, synu! Do czarta, marynarzem być warto!”. „Nie, mój ojcze, my szara piechota”.
Transportery przez błonia jak husaria na koniach nadbiegają galopem w ataku. Ojciec o nic nie pytał, lecz serdecznie przywitał jak piechura trzeciego z chłopaków.
Potem rzekł: „Tak, kochani, mało-ście oczytani w Mickiewicza Adama balladach. Gdzież trzy branki synowe iść do łoża gotowe? Czy z piechotą dziewczynom wypada?”.
„Jeśli chodzi ci o to — starszy brat dobył foto — to nasz ślub możesz sprawić choć teraz”. Średni, dysząc z przejęcia, podał ojcu trzy zdjęcia i powiedział: „Niech tato wybiera!”.
A najmłodszy nieśmiało rozsznurował pomału wór wojskowy, zdobyczy w nim wiele. Lecz nim album pokazał, stary wiarus już kazał prosić gości na trzecie wesele!
Lecz nim album pokazał, stary wiarus już kazał prosić gości na trzecie wesele!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.