Po mokradłach i po piachu, pośród martwych lasów, pól, podążali wciąż na zachód pod nawałą wrażych kul.
Już za nimi jest Lenino, gdzie bojowy przeszli chrzest, białoruska dal równinna przed żołnierzem ściele się.
Do tej, co nie zginęła, żołnierze nasi szli, a ziemią w krąg płonęła i nikt nie skąpił krwi.
Do tej, co nie zginęła, wyśnionej w tylu snach, gdzie może jeszcze czeka rodzinnej chaty dach.
Przemijały dni i noce, nikt nie zliczy znojnych dróg, aż powitał dzielnych chłopców szmerem fali modry Bug.
I zabłysnął dzień lipcowy, uczcił go żołnierski śpiew, manifestu proste słowa powtarzały liście drzew.
Do tej, co nie zginęła, żołnierze doszli już, ich wiekopomne dzieło z dziejowych wzrosło burz.
A dzisiaj nicią wspomnień powraca tamten czas, ich wnuki i synowie u granic dzierżą straż. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|