Sza-a-a-a-a-nowny Panie Władzo! Pan zna przyczyny co od dziecka nas prowadzą na samo życia dno! Mamusie nasze kradną, ojcowie chleją gin! To jest właśnie źródło naszych win!
Tak jest, Panie Władzo! Ogromna to rzecz dziedziczne obciążenie, które trapi nas, lecz nikt z nas by nie zabił robaczka ni pchły, bo żaden nie jest taki zły! Taki zły! Taki zły! Taki zły! Nikt z nas nie jest zły! Nikt z nas nie jest taki bardzo zły!
To jest bardzo wzruszająca rzecz! Bardzo! Tę historię puśćmy w świat i sędziemu dajmy znać!
Wy-y-y-y-soki Sąd problemy rozważyć zechce dwa: Kto tatą mym, nie wiemy mamusia ani ja. Nie chciała mama mieć mnie lecz mimo to mnie ma! To mnie właśnie do występku pcha!
No cóż, mój sierżancie, należy go stąd odesłać do lekarza, a nie stawiać pod sąd! To w nim jest nerwowe, to minie za rok! To jest psychiczny taki szok! Taki szok! Taki szok! Taki szok! Taki straszny szok! Straszny szok! Psychiczny taki szok!
Słuchajcie, słuchajcie! W opinii Sądu ten dzieciak jest zdeprawowany, ponieważ nie miał normalnego domu Jestem zdeprawowany, ponieważ jestem d e p r a w o w a n y! A zatem zaprowadźcie go do psychiatry!
Mó-ó-ó-ó-ój tata jest podrzutkiem, brat nosi damski strój, siostrzyczka nosi bródkę kajdanki nosi wuj! Rak rośnie mej babuni, dziadkowi odpadł nos! Taki oto jest mój życiowy los!
Tu nic mój sierżancie nie zdziała nikt z nas! Cóż lekarz, gdy te rzeczy świetnie leczy czas?! Ten chłopiec ma tyle kompleksów i skaz, że trwały w niego uraz wlazł!
Uraz wlazł?! Uraz wlazł! Taki uraz wlazł! Taki straszny w niego uraz wlazł!
Według mojej opinii, ten dzieciak nie wymaga żadnej psychoanalizy! Przestępczość młodzieży jest klęską czysto społeczną!
Eeeeee!!!!! Wpadłem w klęskę społeczną!
Więc zaprowadźcie go do opiekuna społecznego!
Prze-e-e-e-e-e państwa, bez urazy! Urazy ja mam gdzieś! Ja w roku kilka razy odskoczę w bok i cześć! Wróciwszy do mej bazy nie ruszam się na krok, by w pokoju szykować nowy skok! Czy to, Panie Władzo, jest uraz lub szok? Na pewno nie! Należy go więc zamknąć na rok! Inaczej przeskrobie znów coś za dwa dni, już z gruntu oni tacy źli! Tacy źli? Tacy źli! Tacy źli! Tacy strasznie źli! Tacy oni z gruntu strasznie źli!
W tym trudność, że on kradnie, W tym trudność, że on łże! W tym trudność, że on pragnie być w bagnie całe dnie! W tym trudność, że on rośnie, moralny kocha brud! Panie Władzo! Na nic Pański trud!
I Pan, Panie Władzo nie robi nam w gest! Dziedziczne wady będą wciąż za nami się wlec! A Pan, Panie Władzo, przerabiać nas chce! Co to, Panie Władzo, to nie! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|