Metrowy Obserwujemy was tak już jakiś czas, Gdyż należy zrobić zwiad nim wyruszysz w świat, Szlakiem gwiazd, ale trza realizować plan, Już nie mogłem się doczekać nim usłyszę start, Bo odległość taka wielkie znaczenie ma, Chiałbym poczuć smak, zapach dudniący was, U nas mówiono na cmentarz dusz elementarz, Chodziło o to przodkom, bym zawsze pamiętał, I mógł korzystać z przetartych już dróg, Bym czuł to i miał za honoru punkt, Gdy ruszam w podróż zabrać część domu z sobą Nie wstydząc się i lecieć przed siebie z otwartą głową;
Rufijok Twoi przodkowie na syf i kurestwo, Które czyni człowiek dali ci teleskop (wiesz?), Byś okiem sięgnąć mógł dalej niż większość, A postępowaniem stale tworzyć se lepszą, Renomę, przez co nie staniesz się jednym, Z tych, co będą ścieżką po trupach krewnych (kurwa!), Trupach ziomów i trupach znajomych, Patrz, komu ufasz, świat jest popierdolony (aha!), Zło zbiera plony swe, a Lucyfer nadstawio widły, Tak, żebyś nadział się- tej zguby chce kutas perfidny, Mimo pokusy złej nie bójmy się porażki nigdy, Pamiętaj ziombel, że na karku łeb czyni cię silnym, Nie patrz na innych, niech inni patrzą na siebie, Każdy chce świecić, być gwiazdą jak te na niebie, Ich światło zblednie - jak dla mnie lepiej być skromnym, Rozważnie patrzeć i teleskop swój dać potomnym.
Ref. x2 (Skorup) Codziennie ziomuś zaglądam w swój teleskop, Sumiennie testuje swą sferę niebieską, korzenie, dom mój, yes, yes, yo. Snujemy o terenach tych opowieść współczesną
Bu Na podobieństwa astronoma posiadłem teleskop, Zerkam na wszechświat, co zmienia się tak prędko, Zazwyczaj podziwiam miejsca, ćpam ich piękno, Prawda szpetna sprawia jednak, że wolałbym oślepnąć, Odczuwam zależność, będąc jego częścią, A jakiś skurwysyn ma czelność być sędzią, Mówię ci koncentracji i obserwacji poplecznik, Nie taki łatwy do ogarnięcia ten układ słoneczny, Ktoś woli odkrywać, używać, wydać podręcznik, Ktoś z nim woli czekać na cuda, dłubać słonecznik, Moje akcesoria należą do podręcznych, A widzę więcej, niż to za co technologia poręczy, Rozległy obszar, odmienny widzenia punkt, Najpierw Mały Wóz, przez Duży, ciul, po kurwa radiowóz, Pokaźny do obrzydzenia politycznych frakcji spust, Za co próg emerytalny będzie jak haracz rósł;
Skorup Gdy czerpać mądrość chce zaglądam do mych dziadków, Jestem stąd, yo, gdzie szanujemy się bratku, Znajduję sobie dach swój w wielkim pokoju, Za ścianą jazgot okolicznego gnoju, Zakładam sojusz, z tym co wokół najlepsze, W tym ustroju i wiejącym z zachodu wietrze, Nic nie jest wieczne, nie zdarza się dwa razy, Więc cenię nawet lichy pyłek wewnątrz mej bazy, Na kartkach bohomazy, a między nimi perły, Dla wszystkich starczy miejsca w kosmosie obszernym, W gospodzie na dzielni barman rozlewa piwo, Obchodze tu kolejny dzień, wiodąc zwykły żywot, Jutro zbiorę żniwo, a dzisiaj ciężko bakam, Wlewam turbo paliwo zmieniam się w chłopa z chłopaka, Opowieść taka, jak życie w sklepie szerokim, Ciągle obserwuje swoim sokolim okiem.
Profesor 1 Nasze teleskopy (są coraz potężniejsze), Coraz lepiej ukazują nam piękno i potęge kosmosu. x2 Profesor 2 (Czego mogę być pewien?), Bezmiaru kosmosu.
Ref. x2 (Skorup) Codziennie ziomuś zaglądam w swój teleskop, Sumiennie testuje swą sferę niebieską, korzenie, dom mój, yes, yes, yo. Snujemy o terenach tych opowieść współczesnąTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.