Wolę pisać z poduszką przy kościach Kiedy serce mi przepadło w ciemnościach Ciemność czuję. Kropka, spacja i oddech. Ty mnie w żołądku trzymasz I ciętą masz mordę. Nie masz litości Błagam i się płaszczę Moją paszczę Przed lustro wciąż taszczę I tam widzę Oczodoły nic nie warte Włosy za krótkie Policzki zdarte
Idę na łowy Wyrzucam wszystkich ludzi z głowy W celach odmowy Serdeczny palec mam środkowy Byleby nie było Mówię to na miło Choć się wszystko spaliło Żarzy się to co mnie parzy Niczym blask ołtarzy Tych kilka zwrotów na „S”, na „P”, na „K", na „J” Jak młot w mój splot W tle Die Antwoord A z gimbazy bohomazy bez urazy dla tej frazy Tyle razy te wyrazy generują mi przekazy Posłuchaj Ty jesteś dziki, a ja lubię ten lot
Nie mówi się drugiej osobie źle Nie wolno tak Fe fe fe fe Nie mówi się nigdy o sobie źle Nie wolno tak Fak fak fak fak
Colę popijam zbyt szybkim łykiem Smakołykiem zapycham myśli zbyt dzikie I już jestem na granicy przytycia Nie mam inicjatywy, ja nie mam już życia W alfabecie pojawia się twoje imię I mnie na dno, na bruk ciągnie przez chwilę Wracam trzeźwo i wypluwam tę colę Słowa bolą mocniej niż zbyt gęste triole
Mówisz mniej niż piszesz do mnie na fejsbuku Tyle tu rąk, tyle tu kciuków Może to błąd, jadę do złotych łuków I dla looku tyle huku Zaboli z drugim kęsem Jem pszenną bułkę z serem, z sosem i podwójnym mięsem Wtedy mówię: FAK, FAK! Ty się gapisz tak jak Chciałbyś zabrać mi smak Schylam kark Nawpycham się tych bułek co są dla mnie czułe Potem na odmułę odpalę sobie nową Duę. Mam w głowie luzu tandem.
Nie mówi się drugiej osobie źle Nie wolno tak Fe fe fe fe Nie mówi się nigdy o sobie źle Nie wolno tak Fak fak fak fakTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.