Nie będę nigdy udawał, że piszę to z serca jeżeli nie piszę Nigdy nie powiem, że chciałem to przegrać Nawet jak świadomie sam siebie niszczyłem Muszę się wyrwać z osiedla i choć pochłonęła mnie droga do piekła To zemszczę się na tych, których nienawidzę nim zginę choć mieliby iść na pohybel Wstydzę się siebie za to co robiłem i czasem mi ciężko spojrzeć sobie w twarz Ale nigdy nie przeproszę tych, którzy chcą żebym poczuł się gorszy przez ich własny strach Zawsze podążałem w jednym kierunku jak bym chciał zanieść na sam koniec świata I ukryć przed każdym człowiekiem, który mi próbował Cię zabrać Pisząc to jestem jak na zboczu klifu gotowy do dryftu Pizda i luta do przodu na ślizgu Zmoczyła gacie i czeka aż wyschną, zgubiła je i się chichra Myślę, jak mogę zarobić pieniądze w tym jebanym państwie bez pójścia do kicia I szczerze mówiąc, że widzę tak słabe opcje, że nie wiem czy lepiej nie gibać Obiecałem sobie więcej nie mówić o Tobie mimo, że widuję Cię w snach Kochałem kiedy wychodziło słońce, bo miałem nadzieje Cię spotkać za dnia Do dzisiaj staram się zrozumieć Siebie, to co kocham w sobie, a co chciałbym zmienić Docisnę to mocno na jebanej pętli choć miałem dachować i jebnąć w barierki Wczoraj odbezpieczyłem magazynek, a potem zabiłem emocje jak brejwik Zakładam tłumik celuje do Ciebie i pytam czy dołączysz latino bejbi Przestałem robić co kocham, wygramy sprawę jak dobry adwokat Jeżeli utkniemy na szarych blokach, to chce żebyś wiedziała, że znam się na nich Moje życie to nie jebany film, mogę wypalić Ci to w DVD Kiedy wychodzi to zamyka drzwi, kocham ją za to, że kocha mnie gryźć Ja jestem najlepszy dziwko, nie Ty Jeśli ja nie nawinę takich wersów, to za mnie nie nawinie nikt Chciałbym wymazać z pamięci jej imię i myśleć, że tak musi być Czuję się jak bym miał na plecach krzyż Jeżeli mogę powiedzieć Ci prawdę, to wolałabym skłamać lub nie mówić nic Podwajam stawkę, wchodzę całym hajsem i czekam na zysk Oni pierdolą mi ciągle o ruchach, najebani koksem raperzy z Warszawy Nie modnym mordeczko nie czyniła bluza lecz teksty spisane na straty To jest mój sezon i wygram tę grę, nie chce więcej widzieć Ciebie na dnie Zawsze na dychę wiemy co jest pięć, pewniaczek weszło jak STS Życie to nie tylko Louis Vuitton, życie to nie tylko Dolce & Gabbana Pamiętam jak wypadałaś z moich rąk i przez to ja w moim przestałem się starać Zawsze jest tu dużo trawy na stres, pieniądze mielą się same na skun Jeśli nie powiedziałbym tego ja, to przemawiałaby przeze mnie BógTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.