[Zwrotka 1] Jak ćpun w czterech ścianach Tylko trawa i trawa, i trawa, i trawa I jakieś tam książki i kawa I w sumie normalnie ze mną nie pogadasz Chyba jest ciężko a wolę udawać Pora już przestać, sorry, na pewno już pora Ostatnio za dużo się dzieje przypadkiem A tego nie lubię, przychodzi jak zmora Widziałem siebie już w respiratorach W snach o cierpieniu, o byciu w pułapce I wiem sam jaka nastanie już pora Gdy wolnym oddechem spoczniemy na ławce Nie lubię cierpieć i patrzeć na zaszczyt Że taka samo widzę, jak cierpi tu każdy I widzę, że płaczą tu nawet dorosli A teraz, kurwa, to najbardziej boli
[Refren] To nie były groźby To chyba miłość Nie byłem pokorny Kiedy chciałem Żeby się nam lepiej żyło To nie były groźby To chyba miłość To chyba miłość To chyba miłość
[Zwrotka 2] Powolne gesty i słowa, i gesty i słowa I wszystko na przemian I nie wiem dlaczego w uśmiechu się chowasz Ja gdzieś strugam durnia, bo śmieszy mnie tempo I tylko dla przemian mogłabyś odetchnąć Ktokolwiek powiedział, gdzieś prawdę na pewno Dlatego tak ciężko jest uwierzyć w jedną A jak życie płynie to łatwo jest zmięknąć Nie wiem już sam o co chodzi tym ludziom Moja retoryka odkryła cie, Houston Powoli, gdy widzę, że problemom ustąp Ja znikam, bo umiem być tylko przywódcą To dziwny balast, kiedy sam nie wiem co chcę mówić, mała Kiedy nie czujesz, że ty byś tez chciała Powiedzieć tyle, co byś powiedziała Nara
[Refren] To nie były groźby To chyba miłość Nie byłem pokorny Kiedy chciałem Żeby się nam lepiej żyło To nie były groźby To chyba miłość To chyba miłość To chyba miłośćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.