Tytułem wstępu złożę kilka wyjaśnień: Szanowny Duch, od sennych bzdur, próbuje mnie umieścić w swojej pułapce. Jego siedmionocne pióro, mimo tuszu z natchnień, Zawsze działa tak, że w końcu, na coś czasu znów zabraknie. Duch podsuwa wizję, piękną, choć straszną, A gdy uwierzysz w ten kuszący pomysł, spełnia swe niecne zamiary. Sam się kiedyś nabrał i go więzi senne miasto, A że stamtąd się nie wraca, innych wciąga w te koszmary. Jawi się współtwórcą, a w głębi cierpliwie czeka Na swą ulubioną scenę o zachodzie siódmej nocy. Nakarmiony myślą, że nie tylko on ma szklane oczy. Skoro zachód znika z piórem. Coś wspominał o tym Można pomyśleć, że postąpiłem głupio, bo stworzyłem całe miasto, zamiast miłość wierszem ująć. Lecz nie chciałem pisać jej na kolanie, więc nic nie mówiąc duchom, przywłaszczyłem wieczne pióro dla niej. Mając pióro, szybko zagrałem rolę, No bo przecież duch też człowiek, niech ma chwilę przyjemności swojej. Obudziłem się na moment płacząc nad rosołem, Odzyskałem wyobraźnię i wróciłem znów na moment. Trochę pożałowałem, że zapłakałem dla niego, ale nieważne, łzy otarłem słowami „Szach mat”. Wyciągnąłem wieczne pióro i na całe niebo, Wyskrobałem napis. Letni spacer z nią, w zamian za świat. Niech się stanie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.