Już nocy na pożegnanie buzi dał poranek, już Księżniczka ropę z oczu zbiera wspominając balet. Suchość w ustach podrapanych, bowiem moustache księcia drapał ją przez nocy pół, jak igła winyl w breakach. Myśli Księżna: "Muszę wstać, przejść przez to, Zgrzeszyłam wczoraj wszystkim, tylko nie inteligencją. To był książę? To tylko drętwy kolo, Jego marny mały kucyk miał z rumakiem wspólny tylko kolor." Sprawdza jego słynną grzywę poprzez fejsa, stwierdza, że alkohol w jej krwi zrobił mu przepiękny make-up i nie może uwierzyć, nawet chyba nie chce, jak mogła to, co najcenniejsze, dzielić z tym nadętym wieprzem. Bierze iphona więc, do koleżanki wnet dzwoni pożalić się o tej strasznej nocy, eh. Tak gada, gada, jak na gadu-gadu, jakaś mała rada, rada doprowadzić miała ją do ładu-składu. I stało się, chcesz rady? No to zgoda. Koleżanka krzyczy cztery słowa: Olej to! Jesteś młoda! Kac moralny? Przecież to tylko vixa, poza tym stara, masz 400 lajków na insta! Plan planem na świetny wieczór, ale ten był do bani, więc olewam to i wcale się nie martwię. Trochę swagu z rana, zatacza krąg historii, przywdziewając Dolce&Gabbana.
Tymczasem Buc na pętli tramwajowej wita nowy dzień. Tak, przez całą noc pijany jeździł, cóż, bywa man. W sumie nie przez całą, a przez pół, bo przecież przez drugie pół pił, bawił, ruchał, był super kolesiem. Sprawa prosta, orzygany t-shirt Lacosta nie zmniejsza jego dumy, on jest swag, nie zważa na koszta. Trzeba wydać kupę hajsu, żeby bawić dobrze, a na dodatek olać słowa matki: synu, wydaj mądrze. Pieczone łabędzie, żel we włosy, driny w wenflon, ale za to w drodze na dno stuknął sobie chociaż Księżną. Marny Buc olewa swego mózgu zanik, a gdyby spadł z poziomu ego na poziom IQ, to by się zabił. Dobra, kończę gadać, by zbyt bardzo nie nawrzucać. Najbardziej martwi mnie, że we mnie też jest cząstka Buca. Lecz nauczyłem go w spokoju gnić, bo w moim życiu dziś nie ma dla niego miejsca, bitch.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.