Lato zaskoczyło drogowców, Przepocili swetry w wielkomiejskim korku, Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy, Przepocili swetry no i przepocili dżiny, Lato zaskoczyło drogowców, Przepocili swetry w wielkomiejskim korku, Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy, Przepocili swetry no i przepocili dżiny,
A ja mam dziwny problem, Zawsze pisałem słowa, gdy nękały stany podłe, A za widownię miałem smutek, więc nie za wygodnie, Mi w tym miłym letnim stanie, pogubiłem słowa wzniosłe, To dosyć dziwny problem, Szczególnie, że ostatnio płytkie szczęście dosyć modne. Szczególnie, że mi dobrze, gdy nieśmiało patrzy słońce, Na mnie i drogowców, którzy pocą się pełzając z korkiem. Nogi niosą nad Wisłę, Tam Cię spotkam wierząc, że swą płynną mową zabłysnę. Jest to mocno naiwne, wiedząc jak wyglądasz latem, A więc stojąc za winklem, piszę słowo dość płytkie, No bo skoro mam milczeć, wolę już przeczytać tani wiersz, Z Wisłą wpadło już do morza, zbyt wiele zamyśleń, Chowam wieczne pióro do plecaka, idę dalej, już czternaście po czternastej, a więc się spóźniłem dla niej. Mówi miłe cześć, pyta o pogodę, I jak mija mi dzień, i czy jej coś opowiem, Czemu znowu atramentem pobrudziłem dłonie, Dlaczego mam głowę w chmurach, i czemu zgubiłem drogę, Dosyć mnogie pytania, nade mną skrzętnie piętrzy, Nie wiem czy odpowiadać, czy jej przeczytać wierszyk, W końcu mowię, że dzień dzisiaj mam naprawdę świetny, I że piszę sobie o tych, co to się spocili w swetry, Kiedy stali w korku, na drogowców, Spoglądałem, a ten widok wydał się naprawdę niezły, Wziąłem wieczne pióro i po krótkiej burzy mózgu, Zapisałem wnioski, a udało się finalnie stwierdzić, że:
Lato zaskoczyło drogowców, Przepocili swetry w wielkomiejskim korku, Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy, Przepocili swetry no i przepocili dżiny,
Znałaś dotyk policzka, Zanim jeszcze w piątek w miasto wyszli Buc i Księżniczka, Zanim Król z Pieśniarką się uśmiali w moich zamysłach, Teraz wiecznym piórem Ci napiszę chleb i igrzyska, rozumiesz? Los nam zesłał fortunę, Trzeba mieć szczęście, żeby znaleźć wieczne pióro i tym wiecznym piórem, Móc popisać choćby o tych przepoconych dżinach, Nikt nie jeździłby tramwajem, mając latający dywan. Przyznasz chyba, wyznam Ci dwa razy miłość, bo szaleje we mnie pożar, choć się tylko iskra tliła. Przyznaj miła, że gdy snułem swe wywody, W swojej głowie kilka razy mimowolnie powtórzyłaś:
Lato zaskoczyło drogowców, Przepocili swetry w wielkomiejskim korku, Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy, Przepocili swetry no i przepocili dżiny, Lato zaskoczyło drogowców, Przepocili swetry w wielkomiejskim korku, Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy.
Brniemy dalej w spacer po bulwarze nadwiślanym, Zgubiliśmy czas i księżyc się pojawił ponad nami, Miasto śpi i śnią się wszystkim myśli zakazane, Gwiazdy budzą zachwyt, chociaż w sumie już je znam na pamięć. Dzisiaj naszym łożem będzie ziemia, Ubrana w piękne szaty noc i nagi skrawek nieba. Nagle urywa się film i budzi ranny rumor, Wszystko jakieś inne, a w kurtce wiecznego pióra nie mam. Czuję się z tym okropnie, Miasto, które snuło piękne wiersze jęczy markotnie, A w notesie słowa się nie kleją i mają niewiele znaczeń, W prawdzie opisałem cały świat, lecz tylko jeden spacer. No i przede wszystkim gdzie jest postać, którą Wczoraj namawiałem by zasnęła ze mną pod tą chmurą. Zauważam kartkę, czytam na głos z wielkim trudem: Wszystko wyjaśni mi liście, pisać będzie wiecznym piórem.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.