Na ulicach widzę dawnych ziomów, Których mijam jakby byli zbudowani z elektronów Chociaż nie mam spiny z nimi, raczej słaby sojusz Jednak wyczerpuje mi się limit na zachowanie z pewnych pozorów Nie będę nadszarpywał własnego honoru Wcześniej mówili mi bracie, teraz mówią tylko z pod stołu Kiedy setki czystej odurzają łep ziomuś Pieprze takie znajomości, prędzej zawijam do domu W klubach panny, które mają niby błysk w oku Kuszą pięknym wcięciem, bo są płaskie w środku Jak oceniasz wnętrze skoro widzisz kontur Miejskie bale to prawdziwy konkurs Krótkich i miłosnych wzlotów Niestety nie przyglądam się wszystkiemu z boku Wale szoty na barze i patrzę na parkiet, bo widzę pannę, Z którą zatańczę wokół mojego kroku
To nie mazurki czy walce Pokusy doszły do głosu
Ciemne włosy sięgające za ramiona Wielkie oczy i biała sukienka prawie do samiutkich kolan Rozpoczynam wojaż przepychając się na frontach Typ ogromny jak stodoła, burzy; gdzie jest ochrona? Podobno zaczepiłem barkiem jego zioma Ja tak bardzo najebany, że wyłącza mi się już kontrola Chyba chciał przykozaczyć chłopak, bo jak zobaczył moich ludzi, To spierdolił w mgnieniu oka Pieprzyć typa, gdzie podziała się ta foka Ciężko idzie namierzanie, bo się rozmazuje obraz Chyba wyszła z klubu, więc se walne jeszcze szota Ledwo stoję na swych nogach więc pierdolę i opuszczam lokal Problem taki, że w portfelu cisza woła Taksówka więc odpada a na busa już za późna pora Szukam po kontaktach, auta tworzą zwięzły elaborat "A się najebałem strasznie, wpadniesz po mnie ziomal?" Wszyscy kimią, chyba pozostaje powrót z buta Całe szczęście, że słuchawki mam na uszach Nie przejmuję się tym tripem, chociaż droga długa Jeszcze szluga spale, moja kolejna pokusa
Pokusy doszły do głosu To nie mazurki czy walceTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.