Miara się nie przebrała (o nie)... Miara się nie przebrała (o nie)!
Pytam Jaką miarą zmierzyć metr, skoro to jest wymysł ludzi? Jaką miarą mierzyć świat, skoro wszechświat jest tak duży. Stop! Za duży... Stop! Stop, powróćmy, Jaką miarą mierzyć czas, skoro on nas zmierzy z góry? Jak obliczyć długość fali, skoro ona nie ma końca? Skoro nie ma końca, to nie mówmy o początkach, w środkach, Nie ma Boga? Jego nie ma w Waszych głowach, Jeśli mógłbym Was kreować, to na pewno nie za taką potwarz, Stoją dzieci i szukają odpowiedzi, Jak tu zmierzyć te cząsteczki niewidzialne dla niewiernych, Jak policzyć ludzkie lata, skoro całe wieki, Sami mędrcy, stali wściekli i gapili się w bezkresy - biedni, Było kilku filozofów, owszem było, Żaden nie wpadł, że fizyczność może ograniczać widok, miło, Jeden to powiedział, nie chcę Go oczerniać, Oczerniać miłość, która płynie z bieli serca? Przestań, Zmierz mój styl, długość życia zmierz, Weź pod uwagę tylko, że nikt nie wie co to śmierć, Czy też życie poza nią, Widzę poza to co nazywacie przeterminowaniem mięsa, stop! Ten telegram przecież może nie mieć końca, To zależy już ode mnie kiedy rozłączę Ci kontakt, o tak, Już za chwilę będziesz odliczał sekundy, Jak sekundant, który stoi z pistoletem, wiecznie smutny, Jak obliczyć prędkość kuli, która przeszywa istnienia, Może przestańcie obliczać samobójcy bez sumienia, Jaką miarą objąć trójkąt, który jest wpisany w kwadrat, A do tego prostokątny! Czy to jest w ogóle skala? Żaden symbol nie przeliczy tak wszechświata, Jesteś wpisany w jej kwadrat, dajcie spokój, toż to farsa! Jak obliczyć prędkość światła to już wiecie, Ale wiedzieć a zrozumieć, to jak przeciąć czasoprzestrzeń, Czas i miejsce - oblicz mi naprędce gdzie ja siedzę, Mogę Ci już podpowiedzieć, otóż jestem we wszechświecie, Na planecie, przed komputerem, przyjaźnię się z drzewem, Nie chcę mu wyrywać liści, żeby nie udusić siebie, I tak mierzę wzrokiem takty, tak ty patrzysz się już blady, Ściany mają wielkie uszy, ale przecież nie znasz miary, Wolność Tomku w twoim domku, bo u niego to pisałem, Skoro Twój dom moim domem, to ja w nim dla Ciebie bratem, Zapomniałem, że mam miarę, którą zmierzę Twe zasługi, Długi rosną głupim, mądry wrasta w wiarę, zrasta z rajem.
Pada mi bateria, muszę kończyć. Ostatnie słowa. Egzegeza to geneza odkryć. Jestem Bozon, transportuje mnie Magellan w dźwiękach. Odkrywamy makrokosmos, mikrokosmos dawno przepadł. Zanim powstanie epilog, znów staniesz na równe nogi, Abyś zobaczył tą sagę, muszę pożyczyć Ci oczy... I uszy... I mózg! Bo za mądry jesteś! Na kreatora. Ty... 179 centymetrów kreacji. Zapamiętaj, pożyczę Ci! Duszę. Egzegeza, Księga Życia, księga pierwsza.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.