Warkocz światła wolno stygnie W szklanki grubym dnie Jeszcze słyszysz głos, co przecież Bardzo dawno umilkł W chmurze niebieskiego dymu Rozcieńczone dnie Opadł na podłogę z resztą Urażonej dumy
Na rozstaju prawd, w dłoniach twarz Przed wiatrem skrywasz złym Dogonił Cię obcy los Jak rozpędzony film Jedno imię szeptem powtarzane Nie stać Cię na krzyk Na rozstaju prawd, z braku sił
Łzą po szybie płynie dzień I nim go zetnie mróz Skowyt zamykanych drzwi I wiesz już, jak to boli Gapiąc się na smukłą linię Odchodzących nóg Z windy Twego życia, co W pół piętra ciągle stoi
Na rozstaju prawd otulam się W zniszczony, szary płaszcz Co czekał, jakby wiedział Że się przyda jeszcze raz Tyle dni za Tobą Ufasz tylko znakom własnych dróg Sobie pan i Bóg Wiecznie sam
Na rozstaju prawd, w dłoniach twarz Przed wiatrem skrywasz złym Dogonił Cię obcy los Jak rozpędzony film Jednak wierzysz w coś Choć w dali płonie papierowy dom Jednak wierzysz w nią, zawsze w niąTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.