Jedni leżeli, leżeli na podłodze Drudzy siedzieli, podnosili się w pół A jeszcze inni, cali obandażowani Z twarzami spalonymi na kolor szafy Pochodzili w tę i w tę jak totemy Wciąż wracali, się mijali, bo ciaśniutko Dreptali prawie w miejscu oddychali bo Usiedzieć się nie dało Z tego popalenia żywcem I życia dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej Dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej, dalej Ale właśnie życia żywcem Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |