Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Właz, pociski biły w samo wejście Z dwóch stron Pożar szalał i oberiał Weszliśmy ile sił Przed nami deszcz Za nami nieprzerwany ogon Właz był nieduży Płyta odrzucona w bok Zarzuciłem mojego rannego na plecy W ten otwór Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Dym, słońce, ogień, pociski Klamry, raz noga, raz noga Coraz niżej, a głęboko. Wcale nie trudno, ileś tych klamer U dołu rozszerzenie jakby w dzwon Jesteśmy zupełnie, zupełnie pod ziemią Szum… Od razu idziemy, włazi się w to coś Wody do pół łydki, w wodzie tak zwanej Noga za nogą, noga za nogą Szum… Szum…Szum… Szum…Szum… Szum…Szum… Szum…Szum… Idziemy pod Miodową (ch)Idziemy pod Miodową Spokój, cisza, szum i ulga Studnia z poprzek bez końca Tyle kanałów, ile ulic Jeszcze raz miasto Woda, co w niej było, różne rzeczy Nie czuło się nic prócz chlup i ulgi Chlup Chlup Chlup Chlup Chlup Chlup Chlup Chlup
Niosłem rannego, szło się i szło Uwaga zgasić światło, właz otwarty Uwaga gasić świece, cisza, Niemcy Krakowskie, krakowskie, krakowskie Nas było bez końca w przód i w tył Skręcamy w prawo, kanał inny, mniejszy Ranny ciążył, oparłem się i dłoń mi zjechała po zielonej mazi w dół Chyba mi w to wlazła cała prawie garść Ranny jęczał – Dajcie pić Pić pić Pić pić Pić pić Pić pić Wody z kanału nie Jeszcze trochę, niedługo dojdziemy Długo się szło, pod Krakowskim, mijania, wstawania Odgłosy bomb, pocisków co i raz nieskończone Bum bum Bum bum Bum bum Bum bum Wreszcie Nowy Świat, Nowy Świat Już niedługo Nowy Świat, już niedługo Wychodzimy Nowy Świat, już ostatni odcinek Rozwidlenie, zmęczenie i niecierpliwość A przecież weszliśmy do kanału o piątej Kilka godzin już się szło O piątej było słońce Stać, podać dalej, wychodzimy w kolejności Przed nami wychodzi grupa Parasola Staliśmy daleko od włazu Nie było nic widać Ranny jęczał przewiesił się przeze mnie I pojękiwał Możemy się w pewnej chwili przesunęli O kilka kroków naprzód Na pewno tak raz i drugi, dużo rannych Więc ten mój nie wyjątek Opierałem się z rannym o ścianę Coraz bliżej wyjścia Już zaczęło się coś widzieć Stało się dwie godziny, potem poszło szybko, sprawnie A za nami było wciąż do Placu Krasickich nadziany cały kanał Wychodzić, wychodzić, naprzód, wychodzić Teraz my, uwaga, teraz my Po klamrach wciągani, w górę podpychani Jakieś nosze, jakieś coś, czy kogoś coraz wyżej W pewnej chwili zapach powietrza, nocy, gwiazdy I ktoś szybko złapał za ręce, nie, nie ja sam Wyciągnęli na wierzch nie wiem kiedy szybko Domy, barykada, Śródmieście, zapach Ranny mój już na noszach, już z nim ruszają Szedłem, szliśmy wzruszeni domy, całe Śródmieście ooo To niebo, te gwiazdy, wyraźne Żywe domy z żywymi ludźmi, szliśmy Cisza, niebo, zapach, noc Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|