Najbardziej lubiłem jeździć pociągiem, ale bilety drogie. Od konduktorów poza tym, dostałem baty. W wysokości dwustu dwudziestu złotych, z własnej głupoty. Mogłem jak Stachura w noc wyskoczyć! Ale to było dawno i byłem młody!
Rzadziej wsiadałem w Polskiego Busa bo tylko duże miasta ofertą w rozkładzie widniały. Później dawałem susa. Czasem nawet zmrok mnie zastał lecz radzić sobie musiałem, by dotrzeć do upragnionego celu. Ale w najgorszym czasie strach mnie nie przerósł!
Szukam przejazdu z ceną na zielono że tanio i gdzie od miłości opony zapłoną! Z gitarą, bagażem przez sferę godzin z kierowcą z Jasła, pędzimy do Łodzi! Tam na mnie czekają bardzo długie nogi dlatego pomiędzy w te wkroczyć chce progi! Jutro mam przejazd i znów się umawiam by wjechać jak w masło, stąd do Wrocławia!
Na stopa też liczyłem nieraz, gdy zimno jak cholera! Zwykle łapałem na kciuka, zaś rzadko z kartką! Stałem, czekałem, wersy składałem, szedłem, godziny mijałem. Czasem jest łatwo, los szczęścia, to sztuka. Ale ciepło miałem i dach, gdym się uparł!
W dłuższe trasy, no to tylko tak a w krótsze PKS, STOP lub z buta. Aż mi doradziła Anka, Bla Bla Cara masz pojutrze. I już wiedziałem, że się uda wysiadać na możliwie bliskich mi przystankach. Mają to opodatkować – mówi już każdy! Mnie już nie tyczy to, bo zrobiłem prawo jazdy! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|