Między samotności dźwiękiem a mną w tej ciszy jest stracony czas Wiedzy chyba nie przybędzie tak wiele określa nas Tonę w słodkim zapomnieniu pragnę uwierzyć że los wszystko zmieni Jestem przy Twych ust milczeniu bez słów tak błogo zgubieni
Ta przyziemności pułapka czyha gdzieś między dniem a dniem Jak riposta celnie dosadna gdy proza życia rani Cię Uciec chcę tam gdzie wolność jest prawdziwą i wymierną ideą Tu zrozumienie kobiecej duszy w ciągłej walce z męskim ego Z moim ego z męskim ego z naszym ego z moim ego
No dobra pytam a co ze sztuką pytam co z ludźmi i ich nauką Dziś popularny jest on z dyplomem ta ma w torebce kieszeń z kondomem On ma palenie lecz szuka bletki ona go ściemnia że bierze tabletki Wiemy dobrze jak się skończy ta scena prawdziwej miłości nie stworzy klubu wena Skąd te uczelnie tak gówno warte papier tam kupisz jak do koma starter Wkurwiam się dochodząc do wniosku że zaraz wykształcenie dasz radę zdobyć w kiosku Słowa znaczą też coraz mniej ważniejsze ile masz na koncie zer Nie ważne co robisz gdy się dorobisz czy bijesz czy kradniesz czy w gównie brodzisz Czy byłeś czy będziesz czy jesteś kimś nie ważne jak jeśli przychodzisz z czymś Czym są dziś przyjaźń i słowo tata niektórzy widują dziecko raz na dwa lata To siano rządzi dziś ludzkim rozumem może masz funty lecz straciłeś dumę I co? Kupisz kolejne auto? Dla czterech kółek – naprawdę było warto? Idziesz do pracy co dnia jak na ścięcie a furę rozjebiesz na pierwszym zakręcie Zmęczony strudzeniem ucieczką strapieniem Gdzie twa rodzina? Co to za mina? Weź się w garść chłopie i nie wymiękaj bo stękasz tu jak panienka z okienka Irenka? Może Irena. Przedstawianie się w grupie to jedna wielka ściema Nikt nie pamięta jak kto ma na imię przecież w każdym tłumie indywidualność ginie Byłem w programach pełnych różnych ludzi przedstawiać nas z osobna nie każdy się trudził No, częściej imię plus nazwa programu by zmieszać nas w papkę przerwaną reklamą Słowo o matkach, różnych matkach, co chciały odejść, sporo ich Bo ktoś miał lepszą furę albo szybszy modem Więcej pieniędzy i lepszy status więc pędem po rozwód jebały pod ratusz Dziecko jak towar z ręki do ręki za alimenty w terminie sms ze słowem „dzięki” I jeszcze jeden na koniec miesiąca „pamiętasz o przelewie?” ta żądza pieniądza
Tkwimy w tym gównie po uszy po głowę sam czasem nie wiem jak zacząć rozmowę Wstydzę się ludzi na pierwszym spotkaniu lecz sobą jestem i zdanie po zdaniu Pokonuję siebie i swoje lęki bo w przedszkolu jeden dzieciak nie chciał mi podać ręki Mam na niej bliznę i to było powodem lecz serce nie rękę częściej okładam lodem
Między samotności dźwiękiem a mną w tej ciszy jest stracony czas Wiedzy chyba nie przybędzie tak wiele określa nas Tonę w słodkim zapomnieniu pragnę uwierzyć że los wszystko zmieni Jestem przy Twych ust milczeniu bez słów tak błogo zgubieniTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.