W końcu dotarłem do stanu wytchnienia pomogę ludziom im się pomóc da ja kiedyś wrócę znów w otchłań cierpienia im pozostanie choć nadziei ślad
Robię notatki o życiu i śmierci i opowiadam o tym na scenie myślę banalnie myślę genialnie biegam dla zdrowia ciało swe wystawiam na spalenie
Miewam stany skrajnego olśnienia w słońca zenicie i na samym dnie byłem nieopodal gdy Chrystus zmartwychwstał i gdy w kaftanie prowadzili mnie
Dłonie przyjaciół do mnie wyciągnięte chłonę jak Boga znad brzegu ołtarza to one kiedyś pozwolą uniknąć zbyt wczesnych wydatków na mego grabarza
Wiarę posiadłem a później straciłem utraty nadziei wciąż muszę się bać majętność swoją ubogim rozdałem a miłości nie mam Alleluja k... mać
Z ciemnego nieba z samych szczytów gwiazd mijając zakrzywioną przestrzeń i czas spłynęła na mnie zapierając w piersiach dech nie wiara nie nadzieja lecz najważniejsza z trzech
Już zapomniana na przestrzeni lat już podeptana jak uwiędły kwiat już pochowana pod kamieniem zdobnym w mech nie wiara nie nadzieja lecz najważniejsza z trzech
Nie żądam dla mnie nadzwyczajnych łask nie masz na to wpływu ani ty ani ja chcę tylko dać ci mój zaczarowany lek nie wiarę nie nadzieję lecz najważniejszą z trzech
Wiem że mieszkają w tobie lęk i strach tych nieproszonych gości znam dobrze i ja dlatego każdy twój najskrajniej dziwny gest nie płoszy mnie lecz potęguje najważniejszą z trzech
Tej nocy zmartwychwstała twarz jej anielsko biała włosy jak mahoń ciemne dotykają rzęs odgłos drewnianych kroków zbudził mnie w środku nocy jak gdyby snu korytarzem przechodził ktoś Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|