Niech wasze ciała gniją tam w półmroku Na drzewach i szubienicach W piwnicach, celach, burdelach I kościołach
Nieś złość twą Tak by nikt nie pamiętał Że byłem skłony do tworzenia Pragnę zniszczyć to wszystko
Zniszczyć wasze ziemie jak najbardziej się da Zgwałcić naturę i zabić swe potomstwo
Przeszłość i przyszłość Wszystkich na drodze mego ostrza A tnie ono głęboko I głodne ono dziś
Ohydni jesteśmy I na bagnach oddaliśmy najlepszą część siebie
Nie złota chcieliśmy, ale waszych zgliszczy Nie chwały, ale waszych dramatów
Mamy to wszystko bez was A jednak nie dla nas są blizny I naszych pragnień na ciele przykazania Dlatego w ohydzie żyjemy By płonące wasze ciała w końcu pojęły Że nie ma głębszej negacji człowieka Niż rozpalona żagiew umyślnie w czaszkę wbita
Tak chcieliśmy przegrać nie dając się zwyciężyć Tak chcieliśmy nienawidzić Tak chcieliśmy zobaczyć ruinę Naszych obłędnych latTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.