Na dzień odejścia dałaś mi Placek pszeniczny i stare sny Zdjęte cichaczem z alkowy ścian Zioła od ludzi i od ran. Pajęczej nici wziąłem pęk i skibkę nędzy co niszczy lęk i opuszczając liche włości serce opuchłe od miłości.
A teraz idę ubrany w różowe nadzieje, a ludzie drzwi w zamki zbroją przed złodziejem, a za drzwiami kutymi wiatr wieje, wiatr wieje.../x2
Szczenięcą ufność zabrał Bóg Dla siebie wziąłem parę nóg I opuszczając ciepłe leże Poszedłem znaleźć to w co wierzę. Przymknąć oczy kazał świat I zwątpić w to, co tyle lat Uczyła matka w sobie nosić I raczej pragnąc niźli prosić.
A teraz idę ubrany w różowe nadzieje, a ludzie drzwi w zamki zbroją przed złodziejem, a za drzwiami kutymi wiatr wieje, wiatr wieje.../x2
W labirynt miasta wchodząc wiem Co prawdą jest a co już snem I wiem, że w bramach innych miast Znów mnie przywita zamków trzask.
A jednak idę ubrany w różowe nadzieje, choć ludzie drzwi w zamki zbroją przed złodziejem, choć za drzwiami kutymi wiatr wieje, wiatr wieje...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.