Pociąg, krajobraz, dziesięć mil niczego, Płasko, podłużnie jak w złożonych rękach, Nad horyzontem niebo jak szkło pęka, I krążą barwy wśród wiatru ciemnego.
Okna pociągu, okna, których nie ma I zawrót głowy... Nie, nie, już w porządku... Tylko że znowu wszystko od początku... Spod kół ucieka, jak wariatka, ziemia.
Tak, tak, wariatka! Szyny jak niteczki Z tego rozpędu nabrały ostrości, A wciąż za mało żaru w tej prędkości, By stopić gwiazdy jak woskowe świeczki.
A jeśli wszystko to jest szybowaniem Jak deszcz przeciągłym, wysokim, prawdziwym? A jeśli szyny są czymś niemożliwym, A każda podróż to długie wyznanie?
Przedział, korytarz, siedem ósmych nocy, Pola i pola i trzy kreski wiatru, Takie wołania, jak z pokładu statku, A dalej tylko oczy, oczy, oczy... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|