W tym sklepiku, gdzie świeże jarzyny, Sprzedawały dwie młode dziewczyny. Jedna klęła i czosnek lubiła, A ta druga pachnąca i miła. Więc tę pierwszą odłóżmy na bok, A o drugiej niech toczy się tok.
Dwóch ich weszło do sklepu w zapusty, Jeden sok pił na kaca z kapusty. A gdy wypił, to zniknął za progiem, Więc na drogę powiedzmy mu: „Z Bogiem”. A ten drugi w tę drugą wbił wzrok, Będzie kochał okrągły ją rok.
I tak stali oboje nad ladą, Ona z twarzą jak seler pobladłą, On z marchwianym wypiekiem na licu I pachniało szczypioru donicą. Aż powiedział jej wszystko, co czuł, W takich słowach: „Buraków bym z pół…”.
Wykradała klucz od tej komórki, Gdzie śpiewały kiszone ogórki, Majeranku mrok wonie rozniecał, Pomidory tętniły jak serca. Tam szczęśliwa z nim była co noc I warzywa niszczyła z nim moc.
Lecz gdy kwitnie ta miłość w jarzynie, Czas przypomnieć o drugiej dziewczynie, Tej, co gryzie ten czosnek co raz to, A ją gryzie o szczęście ich zazdrość. To zalewa się łzami, to klnie, Aż do świństwa ta zazdrość ją pchnie.
I na twarzy się nawet nie zmarszczy, Gdy zaprosi oboje na barszczyk, W barszczu będą trujące dwa grzyby I otruje niechcący ich niby. Zwłaszcza drugi trujący był grzyb. Ale typ z tej dziewczyny, ach, typ!
Odtąd w mroku sklepowej komórki Płaczą po nich jesienne ogórki, Żal dogłąbny kapustę przewierca, Pomidory pękają jak serca. Więc, przechodniu, w sklepiku tym kup Bukiet z jarzyn i rzuć im na grób!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.