Wciąż w obłokach buja ciało to niebieskie Podejrzanie nocą błąka się we mgle Srebrzy w parku, gdy idziemy każdą ścieżką Księżyc, miesiąc albo luna - zresztą, jak kto chce
Patrz, patrz, biegnie już Leci chmurką biały kurz Nocka świeci jak ze szkła Księżycowe oczy ma
Patrz, no patrz, błysnął tu Zawisł nad gałązką bzu Teraz znowu wszedł na klon - Gdzie by nie pójść, wszędzie on!
A w mieście stoją białe domy I dach każdy wybielony Ludzi tyle, że nie zliczysz Któż to chodzi po ulicy - Czy to wszystko lunatycy?
Patrz, patrz, znowu lśni Tylko się za chmurkę skrył Teraz schował się za dom - Gdzie by nie pójść, wszędzie on! Gdzie by nie pójść, wszędzie on!
Kto usunie ten szkodliwy anachronizm Ten przeżytek, który w nocnym niebie tkwi? Znowu wchodzi Księżyc Jaśnie Oświecony Czyli znowu Jej Wysokość pani Luna lśni
Patrz, patrz, biegnie już Leci chmurką biały kurz Nocka świeci jak ze szkła Księżycowe oczy ma
Patrz, patrz, błysnął tu Zawisł nad gałązką bzu Teraz znowu wszedł na klon - Gdzie by nie pójść, wszędzie on!
A w mieście stoją białe domy I dach każdy wybielony Ludzi tyle, że nie zliczysz Któż to chodzi po ulicy - Czy to wszystko lunatycy?
Patrz, no patrz, znowu lśni Tylko się za chmurkę skrył Teraz schował się za dom - Gdzie by nie pójść, wszędzie on! Gdzie by nie pójść, wszędzie on!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.