Krzywo na mnie od tygodnia Patrzy mój kochany Zbyś "Trapisz mnie - powiada - co dnia A najbardziej to już chyba dziś To wygląda podejrzanie Tak się cieszyć na rozstanie Nie, kochanie! Źle, kochanie! Lepiej posmutniałabyś!"
A ja się cieszę, że jadę dziś w góry Na dwa tygodnie po słońce i wiatr A ty chcesz, by człek był ponury To się nie uda, choćbyś co w głowę kładł Że dziecinada? Że to nie wypada? Że trzeba patrzeć poważniej na świat? No jednak trudno, może to i wada Lecz ja się cieszę na słonko i wiatr
Będę słońce chwytać w dłonie Przez czternaście jasnych dni Ani blasku nie uronię Ani, ani mi się śni! I nakradnę mu promieni Do fartuszka i do kieszeni Potem, miły, oczywiście Wszystkie w liście poślę ci
Jak ja się cieszę, że jadę w góry, lasy Na dwa tygodnie po słońce i wiatr Że sobie zrobię słoneczne zapasy Żeby promienniej patrzeć na ten świat Na gwiazd miliony, na paragony Na megafony przed oknem na wprost No i na ciebie, chłopcze mój wyśniony Kiedy ci mucha usiądzie na nosTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.