Mowo codzienna, z której samej sobie Nikt jeszcze nigdy domu nie zbudował, Nikt jeszcze nigdy najadł się do syta, Wypił, przyodział, rzeczy nie kupował.
Jesteś więc tylko pustym skrawkiem ziemi, Pustym talerzem, dzbanem i nagością, Kochać cię taką mogą tylko wyludnieni, Dla których mówić "słyszę" jest radością.
A przecież ciebie ktoś kiedyś wymyślił, Żeby dla tych, którzy ciebie wybierają, Było wcale nie gorzej, Może trochę lepiej, Od tych, co innych słówek używają.
Nad tym się biedził Chrobry i Batory, Na czwartkowych obiadach język gościł Pod zaborem do każdej pieśni skory, Kiedy byłby kołkiem w gardle, kiedy pościł.
Tyle słów, z czasem wielka rzeka, Wszystko z ogromnej ludzkiej cierpliwości, Bowiem ta mowa wierzy, Bowiem ta mowa czeka, Na taką chwilę swej pożyteczności.
Że każdy kto ją uzna jako własną, Nie będzie musiał stosować uników, Bo z nią na ustach będzie pieśnią jasną, Tak zrozumiałą dla innych języków.
Że każdy, kto ją spotka kiedyś w świecie, Uśmiechnie się i powie "Brawo, brawo!" Znam ja ten kraj, który ciągle plecie, Że się zaczęła sławą oraz chwałą.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.