Biel odpłynęła ze skrzydeł Jak krew z zaciśniętej pięści Trzeba wytchnienia dać chwilę Trzeba by skrzydła odwiesić
Zostały na zmiętej szacie Ślady po dobrych chęciach Tak trwają w nas uparcie Chęci by ludzi uświęcać
Dobranoc... Anioły także kiedyś muszą spać
Mój mały brat gipsowy Stoi w parku przy alei Dranie skrzydła mu złamali Gdyby mogli nożem by go pchnęli
Tyle złości w was i dla was że anioły tylko płaczą Czas jak mrok nikczemny zapadł I złe znaki się w was znaczą
Dobranoc... Anioły także kiedyś muszą spać
Ramię ustaje od miecza a tarcza nie nadąża z osłoną Słabość- słabość człowiecza więc skrzydła cierpną pod zbroją
Tyle złości w was i dla was że anioły tylko płaczą Czas jak mrok nikczemny zapadł I złe znaki się w was znaczą
Dobranoc... Anioły także kiedyś muszą spać Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|