Pod kościół swym Maybachem Bezdomny zwany Stachem Gdzieś spod Warszawy wjechał kołami Nosem prezent poczułeś I taki kit wysnułeś Ten biedak szybko zmarł, uwierzcie mi Naród ciemny niech łyka Bo taka ma praktyka Jam wódz Kościoła, więc należy się Ostatnie cztery złote Babcia mi dała potem By z czystą duszą móc pomodlić się
Ja koperty biorę w ciemno bez cenzury Dzięki czemu mam dziś więcej niźli ty Czemu smutną minę masz i wzrok ponury Przecież każdy może dzisiaj być świętym Przecież każdy może dzisiaj być świętym
W kiermanie Stach miał paszport Sprawdziłem, chyba znasz go To ten, co brata oraz kota miał On mówił: to nie Honda To Maybach, tak wygląda Pamiętaj, byś mnie w mediach nie wydał Jak w oczy spojrzeć teraz Bo naród nie wybiera Dyrektor plamę niczym młody dał Więc stracił fatyganta Mogłem kupić trabanta Zapewne naród by się z nas nie śmiał
Twój podwładny więcej Maybacha nie kupi Do koperty więcej też nie włoży ci Ja już nie wiem, kto tu z nas jest bardziej głupi Czy to ja, czy może ten, co jest święty? Czy to ja, czy może ten, co jest święty?
Wtem na całą Europę mi został tylko kotek Już lepszy byłby Volkswagen lub Ford A ojciec tak bogaty, co złote nosi szaty Od teraz mi nie mówi: my sweet lord
Może gdzieś w boskich księgach jest zapisane Że to ja wnet tym bezdomnym stanę się Może to, co ojciec mówił, przewidziane Cztery złote dam, by móc pomodlić się Cztery złote dam, by móc pomodlić się Wszak więcej władzy niż Kościół mieć nie będę To pamiętać będę po kres moich dni Jeśli nie wiesz, kto tu rządzi, to kolejny Zrób mu pokłon, bo to właśnie jest święty Lub jak wolisz, każ mu zbadać, zamknij drzwiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.