Pamiętasz jak za kioskiem Przez świętych zniesławionym Gdzie honor mój dostojny Drżał chłodem obnażony
Do chwili kiedy usta Jak wiosna resztki śniegu Stopiły chłód a płomień Wznieciły w krwioobiegu
Jaskółeczko Panno lotów niewysokich Rozwiń skrzydła Wtedy łatwiej jest na boki
Papieros gasł pod rynną A białe wino w dłoni Spijałaś niespokojnie By kropli nie uronić
A niebo drogą mleczną Rozkosznie pulsowało Strawiłaś ostatecznie Wewnętrznie obce ciało
Jaskółeczko Panno lotów niewysokich Rozwiń skrzydła Wtedy łatwiej jest na boki
Gdy powiał wiatr świtaniem I zmysłów żar ostudził Zamknąłem mgliste oczy By jeszcze się nie zbudzić
Jaskółeczko Panno lotów niewysokich Rozwiń skrzydła Wtedy łatwiej jest na bokiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.