Jestem jak łza, nigdy wcześniej nie miałem pod górkę Zazwyczaj opadałem wolno, samotność miałem za przyjaciółkę Obdarowano mnie masą win, rozdrapuję wszystkie rany Dostałem ich tyle w prezencie, że codziennie chodzę pijany Włóczę się w po wszystkich stronach świata, szukam gawiedzi Jedyną jestem iskrą, choć nie mogę wykrzesać odpowiedzi
Kazano mi zacząć od początku, postępować krok po kroku Po tej odległości nie mogę odnaleźć się w szoku Nazywasz to poświęceniem? Nawet na to masz parcie Twoją niechęć do tego widzę już na samym starcie Tracisz przy tym równowagę, język wymyka się z pod kontroli Opadają już wszelkie siły, nic nie zostało z tej silnej woli
Nie mogę się napatrzeć, wszystko ogarnięte smutkiem Ciężko przyjąć do wiadomości, że ty nie jesteś wyrzutkiem Przyznaje się do życia, i tego co w nim zrobiłem Każdą chwilą, dla której nawet w Twoim coś znaczyłem Lepiej wejść tam w butach, niż palić cudze włości Szybciej zdążę rozebrać się, niż spalić z zazdrości Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|