Kolejny wypad z domu, potknąłem się już w wyjściowym progu Powtarzając, że chcę zmiany czuję się jak kłąb gęstego smogu Seplenię tak całe życie, zlewają się ze sobą marzycielskie słowa Czasami zwalałem na bezsenność, teraz zaczyna mnie boleć głowa Życie tylko prawi morały, nie potrafnię wyjaśnić takiej postawy Używałem życia zbyt poważnie, teraz tylko do zabawy
Taniec z Tobą byłby pełen pasji, jesteś jedyną która zna mój każdy ruch Jedynym podmiotem, który uskutecznia sabotaże jest sportowy duch Mogę przepraszać i błagać, wasza dwójka nigdy nie myślała o przerwie Czegokolwiek bym nie powiedział, zawsze macie coś w rezerwie Zerwaliście kajdany ciągnąc mnie w stronę samolubnych ambicji Lamentuję przez siłę, która nie jest w stanie nadać życiu definicji
Nie jesteś wymyślona, zawsze Cię widzę gdzieś w pobliżu Jeśli masz z czymkolwiek problem, po prostu wsadź do ryżu Bagatelizuję problem, nazywam to tylko chwilą ludzkiej słabości Podnoszę się na duchu, zabić chcę uczucie bezradności Utrzymuję głowę w górze, jestem jak cholerna figurka z wosku Wisielec w martwym bezruchu, a życie na cholernym włosku Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|