Znów tracę równowagę , ból sprawia mi przyjemność Nie mogę złapać oddechu, przed oczami widzę ciemność Przed lustrem rzucam obelgi, krytykując pragnę więcej Znów ląduję z głową w chmurach, nadal mam związane ręce Porwano mnie, więzy smakują jak zatracenie świadomości Jak rysunek z lepszym mną, połowa już straciła na wartości
Dudnią słowa w głowie, szept rozbrzmiewa echem Próbuję odpowiedzieć, lecz nie zgrywam się z oddechem Przede mną kolejna granica, jej koniec się co wieczór śni Dalej końca nie widzę, pewnie nie zobaczę też do końca dni Widma moich nieudanych prób, każde czuje więcej niż ja Sił na walkę wciąż brakuje, a ta coraz dłużej trwa
Przeskoczyłem jeden mur, przede mną wyrasta kolejny Nie muszę już powtarzać, że jestem beznadziejny Przyzwyczajam się do błędów, kolejne błądzą za mną Ustawiają się w kolejce, są marą niewidzialną Zostałem sam jak palec, problemy stoją w miejscu Po co tyle naciskałem, nic już nie ma sensu Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|