Tyś Ojcze mnie wywiódł z niebytu Więc psalm na strunach moich żył Przez wąską szczelinę zachwytu Racz przyjąć, spraw bym wiecznie był
Tyś synu wykupił krwią swoją Zmierzwiony mego życia strzęp Wiem rany się dobrze zagoją Więc wycisz, aż do końca lęk
Tyś duchu, przeniknął me ciało Więc glinę tę przepalić chciej Ekstaza w półmroku to mało Wlej w ciemność blask miłości Twej
I proszę najpokorniej jak tylko potrafię Byś mnie uwolnił ode mnie samego Daj mi odwagę zaufania Tobie Uczyń twym narzędziem l zbaw ode złego Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|