Któregoś ranka zbudził mnie śmiech I rozum i zmysły powariowały Pośrodku lata z nieba spadł śnieg I głosy dzieci wołały z oddali
Wyszedłem w piękny słoneczny dzień I było wszystko co wyśniłem Ogród przecudny i pełen lśnień Chłonąłem oczami niemy w zachwycie
Pośrodku ogrodu źródło nadziei To źródło światła nigdy nie gaśnie Drobina ciepła w białej zamieci I bukiet kwiatów pachnących majem
I piłem z innymi ów napój radości I czułem jak staję się dzieckiem na nowo I byłem jak dziecko tak czuły i prosty A życie było dziecinną zabawą
To jest ogród dzieciństwa Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|