Jestem skazany na wygnanie Za to co już wyznaje Od dawna szukam tego czego ludziom nie daje prawda Tacy sami, pochodzimy z jednego bagna Nie daje spać zawiść dalej, im bardziej jest sławna Kochamy mocno i krótko, bo tak już bywa Mając kogoś najważniejsza jest alternatywa Jesteś nikim jak niczego nie ukrywasz Prawdziwe życie jeśli nie wiesz jak to masz nazywać Głowa do góry – bywa jeszcze gorzej Jak cię dupa pusz bokiem najlepiej się z nią ożeń I Potem jak masz się wieszać, nawet Bóg ci nie pomoże Wojny to gruby hajs, dla niego jesteś groszem Strzał w łeb cenny jak wygrana w totka Kolczy głód który wyżera nas od środka Wielu z nas nie czuje strachu ,gdy go w końcu spotka Gorzka prawda nigdy bracie nie była tak słodka
Dlatego podnieśmy kieliszki do gwiazd Wypijmy za tę samą krew Która tak burzliwie płynie w nas Za Pierwszy grzech Pierwszy oddech Różne scenariusze dziś się tak podobne
Gdzie jest rajski ogród pełen węzy W którym nie dane było nam zwyciężyć Tam milion słów, lecz jedna prawda Ta sama ziemia która chce nas zabrać
Mówią., że dobrym nieszczęśliwym ludziom coś się wreszcie poszczęści Po śmierci chyba ze któryś z nich się wcześniej powiesi na pętli Wtedy potępią nie połączą w niedoli A komu niby wyrządzasz kur* zło jak kończysz ze swoim Ja kiedy będę miał już parę za dużo tych lat A kiedy nie będę chciał już czuć tętna odjebie się tak pięknie Może już eutanazja, a może strzał w gębę Ty, jedno jest pewne z grzechów rozliczę się sam, baby Oszukiwałem – byłem oszukiwany Zdradzałem – byłem zdradzany Byłem po lako i kirze naćpany Wyjebany z uczuć do których nie chciałem wrócić Biegając po klubach z wóda żeby tak jakąś mała ukłuć Mimo ze mój egoizm Zobowiązuje jak dziady z kartelu Nikogo nie chciałem skrzywdzić Oprócz tych słabych raperów I zanim zdechnę nie będę tym złym ,dobrym też nie Wolny wiecznie Ta, nawet kiedy wypłynie grzech
Dlatego podnieśmy kieliszki do gwiazd Wypijmy za tę samą krew Która tak burzliwie płynie w nas Za Pierwszy grzech Pierwszy oddech Różne scenariusze dziś się tak podobne
Gdzie jest rajski ogród pełen węzy W którym nie dane było nam zwyciężyć Tam milion słów, lecz jedna prawda Ta sama ziemia która chce nas zabrać
Wiara w boga nigdy nie dawała nam nadziei Hart ducha pozwalał nam zawsze wstawać z ziemi Kościół żyje Na pewno nie z naszej kieszeni Więc niewiernych skur* jak my na pewno chciałby wyplenić Niedożywieni, stłamszeni przez dobrobyt Jak psy, mali ludzie, którym został tylko skowyt Biegniemy choć minuty dawno zmieniły się w doby Radość bliźniego przez to wpisujemy w szkody Tylko na pokaz mówimy o zasadach Kochamy jak imperium lepszych powoli upada Nienawidzimy kiedy miłość zabiera nam zdrada A sami mamy w chu* kiedy zdradzać nie wypada Po co łzy w oczach oglądając obraz wojny? Skoro śmierć opisujemy w sposób tak spokojny Żywot tak upojny, lecz każdy umrze równy Zrodzeni z grzechu ostatni gwóźdź do białej trumny Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|