Taa, ehi, to Manifest, człowieku to Manifestival. Yeha, właśnie tak! W – wiara w rap którego słuchasz bo mimo wszystko wierzę że ten hip-hop nie umarł. W – władza, szacunek i pieniądz. Wielu z nich żyję w ciąż tu z pogrzebaną nadzieją. A – jak absurd. To walka bez zasad, i miłość która wraca i ciągle się powtarza. Żyjemy tu, ziom, gdzie pasja daję siłę. To WWA, brat, godziny zamienia w chwilę.
Na szyj krzyż, nie żeby być bliżej boga, inni noszą w sercu wiarę ta im nakazuję kochać. Zapalają lampy, Nokia szybka rozmowa, z tą samą pasją typy hurtem gonią towar. Starzy nie wiedzą że to raj dla ich pociech, a panny z pasją stoją w grupach na wylocie. Moralność padła na kolana już w przedbiegach. Myślałem że kochasz ten syf, dokąd uciekasz? Budzi się trójgłowy smok to O.C.B., oni świętą ziemię zamienili w mętną glebę. Głos demokracji urywa się z tłamszony przez rząd, ludzki los wyżej podają se z rąk do rąk. Lecą minuty dla nas długie i męczące są w chuj, czyj jest świat? Jak masz rozum jest twój! Wiesz? Na początku długiej drogi zrozumiesz ziomek jest sam, musisz zrealizować cele jeśli kurwa je masz!
W – wiara w rap którego słuchasz bo mimo wszystko wieże że ten hip-hop nie umarł. W – władza, szacunek i pieniądz. Wielu z nich żyję w ciąż tu z pogrzebaną nadzieją. A – jak absurd. To walka bez zasad, i miłość która wraca i ciągle się powtarza. Żyjemy tu, ziom, gdzie pasja daję siłę. To WWA, brat, godziny zamienia w chwilę.
Eh, zobacz teraz ziomek co by się nie działo, młodość sam czujesz z wiekiem kiedy starzeje się ciało. Tak samo moje miasto, czas i chwilę mroku, gdzie nowy tynk zasłania przeszłość tych bloków. Ceną za cierpliwość jest wysoka nagroda, wciąż idę po swoje, wciąż o własnych nogach. Uczyłem się uczuć, jak Sokół mogłem to stracić, zawsze mogłem liczyć w potrzebie na moich braci. Ehi, wiele kobiet, lecz czasu na uczucia już nie! Koncert, RAP, stówa z lustra i życie w pół śnie. Wóda i seks kiedy krzyczało sumienie, a w lustrze ten sam typ i jego przeznaczenie. Cały mój świat i pajsa co we mnie tętni, choć nie słuchałem legend i miejskich przepowiedni. Łączymy słowem, szczęściem burzymy mury, to WWA zależni od fortuny.
W – wiara w rap którego słuchasz bo mimo wszystko wieże że ten hip-hop nie umarł. W – władza, szacunek i pieniądz. Wielu z nich żyję w ciąż tu z pogrzebaną nadzieją. A – jak absurd. To walka bez zasad, i miłość która wraca i ciągle się powtarza. Żyjemy tu, ziom, gdzie pasja daję siłę. To WWA, brat, godziny zamienia w chwilę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.