W butach słoma, niby to spokojny był chłopak Gdy nie patrzyłeś wrogom tańczy na grobach Śmiał się z grubych bab – to diabelskie nasienie Choć tak naprawdę miał ich kilka dla siebie Pyskował, nie sprzątał, myślał tylko o sobie Od burdelu w pokoju większy burdel miał w głowie Cena za miłość, jaką płacił kolega To zakwasy w dłoni, Internet sześć M/gb Czuwaj brat z siostrą, waruj przy mikrofonie W ręku trzymaj nadzieję, jak ogień, który wciąż płonie Głowę noś wysoko, ja wiem ziom wie swoje Wzrokiem strzelam do leszczy, z ust wypluwam naboje I mimo wszystko, teraz wiem co jest ważne Przyjaciół już mam, wrogów podbijam sarkazmem Moich bliskich łączą nie tylko święta Ponadczasowy przekaz, ty długo zapamiętasz
Bez spiny robimy rap, nikt nas nie zatrzyma Chodzimy gdzie bar, przy nas weselny klimat Łapią to panny, łapią to typy Przy nas twój młodszy brat stoi, jak wryty. /x2
Lipiec, mój pierwszy track za istnienia Powietrze w moich płucach, w nich stężona nadzieja Nie wiedziałem, że za marzenie można płacić A wszystko w co wierzyłeś bardzo łatwo możesz stracić A ty ślep, jak kretyn po tym ch***m towarze Światła zgasły na stałe, lampy wybuchły nam w twarze Ćpali wszyscy, choć trudno w to uwierzyć, Że po szesnastce tak kończyły się imprezy Miłość ciężko znaleźć od tak, ziomek Szczególnie, gdy wokół stado przemądrzałych kobiet Onieśmielają mnie, i tak ciężka sprawa Trzeba z tym żyć, iść do przodu, nie udawać Z diabłem pakt podpisany gwiezdnym pyłem To on się wycofał, choć go nie zwalczyłem, nie Cały mój świat pytasz: jak się nazywam? To nie kraina Oz, mój świat - MANIFESTIVAL
Bez spiny robimy rap, nikt nas nie zatrzyma Chodzimy gdzie bar, przy nas weselny klimat Łapią to panny, łapią to typy Przy nas twój młodszy brat stoi, jak wryty /x2
Bez spiny robimy rap, nikt nas nie zatrzyma Chodzimy gdzie bar, przy nas weselny klimat Łapią to panny, łapią to typy Przy nas twój młodszy brat stoi, jak wryty /2x Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|