Bez kompleksów, maraton tekstów zaczyna bieg, nie słyszę hejtów, głuchy geniusz jak Beethoven, tak wielu ludzi się trudzi by gdzieś zaistnieć publicznie, w efekcie robi beke z siebie, a dziwne. Bez owijania w bawełnę, owijam grę i odbijam piłeczkę zgotuj kolejny fest, rozjebię bo wierze tu w siebie, nie jeden tu jebie jaki nie jest, taki ziom w potrzebie robi pod siebie. Nara jak VANGuard, Nelly, i Bisz naraz, spadam w górę jestem bliski misji dla NASA. Jakim cudem żeś się wdrapał tam? Jakim cudem ty masz tupet? Wypierdalaj! Jestem z 71, chyba na to za szybko. Kocham te arterie choć wpadłem tu po dyplom tylko, nie mów mi kto pizgnął lepszą płytę, przychodzę tu znikąd i nie byłem faworytem.
Typy pytają skąd on się wziął, skąd?! Typy pytają, kto to, kto to? Ktooo? Typy pytają się co, co to za ziom? On wchodzi na scenę i robi sztos, sztos, sztos! x2
Mówisz baranie, dzięki Tobie rap wstaje z martwych, to jak gadanie że cyganie są filarem gospodarki, ryje mi banie to nawijanie ze szmalem w tle, kto ma kto nie, rozmowy głodnych hien. Mój Everest jest, wciąż tutaj, niewiele zmienia się, niezmiennie wierzę w cuda, kiedy Ty szukasz, pytasz jak Emilio Rocha, komu mogę ufać? Kogo mogę kochać? Ja wchodzę z bandą, wspiera mnie Fandango, nic nie jest prostsze, nie proszę o las rąk, ale wyrośnie niepodlewany propagandą, nie widziany wcześniej wystrzela jak Armstrong. Łaki na baczność w chuju mam, i tak nie zasną, szykuję świetny koktajl, butlę z naftą, to nie braggadacio - głód zwycięstwa, tylko to ma wartość co wychodzi z wnętrza.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.