To było jak sen z któreho nie chciałem się budzić Lecz ktoś mnie wyrwał z niego, nie zostało tu nic po nim po nas obraz już mi został, konam w próżni różnic ludzkich postaw Ktoś stał nad nami i czuwał przez ten czas cały lecz teraz zamilkł i przestał Medalik na szczęścię zgubiłem, nie wiem gdzie jesteście Odwracam głowę nerwowo, sam jestem na scenie ja i mikrofon wokoło nie ma was, nie wierze tym słowom to nie tak miało być, to nie ten prolog, Dialog zamienił się w monolog, upragniony zamienił się w zapomniany Nocami kamień i rdzę ścieram z marzeń zanim znikną same lub ktoś je zmaże Pomazane kartki na brudno, mam ich więcej niż mnóstwo Całe biurko ugina się pod nimi, dzięki Wam jestem tym kogo widzisz Niestety dla Was te rymy jak wtedy za czasów WS(?) rodziny Pamiętasz? ja pamiętam mam zdjęcia i blizny istny blitzkrieg przeciw raperom z ulicy Zostawialiśmy ich z niczym, Inni niż tamci przez to lepsi i trwalsi Tak myślałem lecz złudzień nie mam dziś wcale W Matni skupieni, jak Pobyć(?) umarli w przestrzeni bez szacunku i wiary Dziś na murku siedze i szukam prawdy Wiem jak każdy, ale pytam celowo jak pokonać innych walcząc ze sobą I wszystko powoli w całość się układa Nie ważne jak lecisz - ważne jak upadasz.
Ref: Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj bo czas tak szybko mija Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie chce zaspać dnia próby by ocalić tych ludzi
Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj każ mi nie zapominać Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie che zaspać dnia próby, chować na twarzy smugi
Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj bo czas tak szybko mija Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie chce zaspać dnia próby by ocalić tych ludzi
(Love is a kind of feel...)
Choć nie tak jest jak być miało z niektórymi z nas jest coś nie halo Nie lepiej niż niegdyś jest dziś, wierz mi nie ma już ziomów od Enziskenzis Młodzi gniewni, versus polscy MC's Zaciśnięte pięści, bez tchu więź krwi Ze snów kolektyw nie tkwi już w nas Przyjaźń jest czymś więcej niż gusta, a nawet po niej pustka Podejdź do lustra, niczego nie przybywa Ci prócz lat Nasza siła tkwiła w nienawiści innych, bo chcieli mieć to co my mieliśmy Fart, pomysły, punkt widzenia czysty, jak nikt dziś już pierwszy bauns wśród raperów z okolicy, to dziś się nie liczy Ważniejsze czyny niż słowa, teoretycy pełni sprzeczności w głowach Pościg mnie dopadł, przyczyn szukam w waszych oczach lecz z odległości coraz większej coraz trudniej Już nie ma nas tam gdzie zawsze o siódmej Choć jeszcze paru słyszę czasem, nie różnię się od innych w tym klimacie Do nikąd wspomnienia prowadzą mnie znów dziś co było nie wróci, jedna miłość dla tych ludzi
Ref: Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj bo czas tak szybko mija Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie chce zaspać dnia próby by ocalić tych ludzi
Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj każ mi nie zapominać Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie che zaspać dnia próby, chować na twarzy smugi
Zabierz mnie ostatni raz tam gdzie życie to chwila w bezruchu mnie zatrzymaj bo czas tak szybko mija Nie pozwól znów mi zgubić siebie, nastaw mi budzik nie chce zaspać dnia próby by ocalić tych ludzi
Płacze Warszawa...płacze Warszawa...płacze Warszawa...bo nie ma nas już tutaj..
płacze Warszawa...płacze Warszawa...płacze Warszawa...bo nie ma nas już tutaj i nie będzie... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.