Chciała kiedyś mała Hela uczcić Dzień Nauczyciela Bo jej bardzo była droga ciężka praca pedagoga Duma przeto, dziecię słabe, jaką by mu zrobić labę Czy coś uszyć, czy coś kupić i się przy tym nie wygłupić
Stan jej kasy był dość lichy, miała tylko cztery dychy Więc podkradła stówę ojcu, co ją miał schowaną w kojcu
Rano tatko szukał stówki i robił mamci wymówki Potem latał za nią z korbą wykrzykując: Oż ty morwo
Wreszcie gonił ją z dwururką i ją nazwał wodną kurką Ledwie ją ocalił stryjek, dając tatce fangę w ryjek
A tatko mu blachę w czoło i zrobiło się wesoło Zaraz w drzazgi poleciały szafy, krzesła i regały
W pleckach stryjka zieje rana, babcia leży rozdeptana Aż ktoś wytarł but w biedaczkę, biorąc ją za wycieraczkę
Jeszcze się przy tej panice kurcz-luz zrobił w elektryce Od którego się łagodnie na dziadku zatliły spodnie
A on zamiast siąść do wody siadł w benzynę dla ochłody Bęc - huknęło jak armata, zjarała się cała chata
Przyjechała straż pożarna, a tu tylko kupka czarna Nawet sikać szkoda było, tak się to wszystko sfajczyło
Ale wszyscy ocaleli, brakowało tylko Heli Więc tatko w samych rajtuzach z uporem szukał jej w gruzach
Nie wiedząc, że dobre dziecię kupiło prezent i kwiecie I że właśnie zamaszyście idzie dać to poloniście
By wyrazić swe uznanie, za trud i za wychowanie Hej, radować się należy taką postawą młodzieży Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|