Gdy pani otworzy ten list Niech pani spojrzy na podpis On wszystko pani wyjaśni Nie ma tu czego tłumaczyć Jeśli w najmniejszym choć stopniu MOgłabym równać się z panią To taka moja zuchwałość byłaby pani obrazą Lecz my to dwie przeciwności Na Boga, gdzież mi do pani Więc choćbym nawet i chciała Nie mogę pani obrazić Niech to nie zabrzmi jak zachwyt chorobliwego umysłu Gdy powiem: jest pani dla mnie nieziemską doskonałością I źródłem mojego grzechu Bo przecież doskonałości Nie można kochać lecz tylko Postrzegać jak doskonałość
Tymczasem ja kocham panią Czy pani?... Pani go kocha On panią... On, on pokochał Choć tylko raz panią ujrzał Wiem, że i pani go kocha A pani winna mnie kochać Dla mnie, tak jak i dla niego Jest pani duchem jasności Bo Anioł nie może nie kochać Nie może też nienawidzić Ale czy można tak kochać? Czy można tak kochać wszystkich? Kto twierdzi, że wszystkich kocha Ten kocha tylko sam siebie I tylko panią stać na to By kochać bez egoizmu Pani nie kocha dla siebie Lecz tylko dla kochanego Pani jest taka niewinna... I w tym jest ta doskonałość
Niech pani już o tym pamięta Pani już teraz jest moja Na zawsze będę przy pani Choć cóż ja panią obchodzę? Ja i to me uwielbienie Przecież ja wkrótce już umrę Ja prawie już nie istnieję Bóg jeden raczy to wiedzieć Co zamiast mnie żyje we mnie Czytam to co dzień w tych oczach W tych strasznych oczach, co patrzą Nawet, gdy wcale ich nie ma Te oczy patrzą i milczą Zabiłabym go ze strachu Gdyby nie ta pewność dziwna Że on mnie wcześniej zabije Śmieje się teraz i mówi Że bredzę, żem obłąkana On wie, że piszę do pani Ja wiem, że on mnie zabijeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.