Po angielskiej rzece płyną łabędź Róża miłości otworzyła drżący pąk Leniwe lato z opaloną panią Z drugiego brzegu śledził nas wysoki sąd Więc rzekłem matce: Matko muszę odejść Zamknij mój pokój, ale proszę nie lej łez Gdy usłyszysz, że skończyłem marnie Wiń za to atmosferę, a nie mnie
Zaraziłem róże szkarlatyną Łabędzia zwiodłem na manowce, biedny ptak Ona rzekła żem najlepszy z jej kochanków I jeśli uschnie, potępiony będę ja
O włos chybiłeś, rzekli na to cni sędziowie Zbierz swe oddziały i natychmiast ruszaj w bój Marzyciele wszczęli wojnę z ludźmi czynu Zwyciężą jeśli obowiązek spełnisz swój
Lecz zbyt długo zatrzymały mnie jej uda Całowałem jakbym studnię wypić chciał Ta fałszywość użądliła mnie jak szerszeń Sparaliżował moją wolę groźny jad
Nie mogłem wstać by ostrzec mych żołnierzy Że ich opuściło doświadczony wódz Na polach bitew aż po Barcelonę Mówią o mnie że miłości ze mnie wróg
Odchodzę rzekła lecz zostawiam tutaj ciało Śpij na nim w nocy i w ogóle rób co chcesz Lecz nim zasnę przekłuj różę ostrym drutem I łabędzia nim dokładnie skrępuj też Od dawna spełniam bezsensowną tę powinność I pieszczę ją z szacunkiem, gdzie się da Całuję usta, rozchyloną piękną falę I za to zdrajcą dziś mnie zowie cały światTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.